Arystoles twierdził, że każdy z nas ma jakiś swój prawdziwy potencjał, jakieś swoje przeznaczenie, swój sens życia i jeśli będziemy działać w zgodzie z nim to osiągniemy eudajmonię- czyli szczęście.
Faktycznie brak sensu w życiu powiązany jest z wieloma problemami (np. pustką wewnętrzną, a nawet myślami samobójczymi).
Naukowcy (Ryff & Keyes 1995, za Richard & Deci, 2001) którzy badają ten rodzaj szczęścia definiują je jako:
Jednak od starożytności nawet wśród zwolenników eudajmoni interpretacja życia w zgodzie z Dajmonem, naszego potencjału bywała różna, czasami również jako hedonistyczne zapędy. I stąd wyłania się z grubsza drugi rodzaj:
Tutaj mamy przyjemności zarówno ciała jak i ducha. Mój kochany Dziki Oscar byłby tutaj przykładem; z drugiej strony niekoniecznie bo używki jednak nie były przez nikogo polecane. Różne były propozycje starożytnych, ale że nie o filozofii mówimy to skupmy się na nauce. Generalnie chodzi o proporcje między przyjemnością a bólem. Najczęściej bada się tutaj poczucie (subiektywne) dobrostanu, na to z kolei składa się:
Takie coś (że szczęście to brak negatywnych emocji) mnie od razu wnerwia, czyli osoby które rodzą się z innym mózgiem i powiązaną negatywną emocjonalnością mają przechlapane?
Nie do końca, bo wiemy, że mózg może się zmienić dzięki medytacji czy terapii (polecam np. neuronauka w psychoterapii albo starszą książkę Cozzolina).
W badaniach (Sato i in., 2015) wyszło, że szczęście koleruje z istotą szarą 👻a to wbrew nazwie nie jest postać z gry, tylko część naszego mózgu.
Np. Jak jesteśmy zakochani to ta istota się rozrzedza ⁉️🤯 a nasze szczęście wzrasta (Kawamichi, 2016)
Żyjemy w wiecznej pogoni za szczęściem, życzymy go ludziom z różnych okazji, reklamy obiecują nam to w powiązaniu z kupnem produktów, wakacji, nowego domu, nosa czy bicepsów.
Większość osób szukających terapii, czy robiących postanowienia noworoczne, robi to, by być szczęśliwszym.
Wciąż tak wielu z nas wierzy, że będą szczęśliwi jeśli:
Tymczasem badania wskazują, że aspekty demograficzne odpowiadają maksymalnie za 15/20% subiektywnego dobrostanu a zwykle sporo mniej. Brano pod uwagę, wiek, edukację, klasę społeczną, zarobki, małżeństwo, pochodzenie etniczne, pracę, czas wolny, religijność, wydarzenia życiowe i aktywności oraz kompetencje osobiste.
Badania mówią jednak wyraźnie, to single mają lepsze relacje rodzinne, oraz przyjaźnie, o które dbają przez lata. Natomiast małżeństwo daje nam szczęście (samo z siebie) jakieś dwa lata, reszta to ciężka praca, którą musimy włożyć, by związek rozwijać, a potem o niego dbać.
W innym badaniu porównano osoby, które wygrały na loterii z osobami, które uległy wypadkowi, oraz grupą kontrolną. Okazało się, że wygrani byli tak samo szczęśliwi jak grupa kontrolna (różnice były nieistotne statystycznie), natomiast osoby po wypadku były tylko trochę mniej szczęśliwe, wyniki dość zaskakujące – dlaczego?
Istnieje coś takiego jak adaptacja, w przypadku zwiększenia zarobków nazywamy to hedonistyczną adaptacją, przyzwyczajamy się do lepszych warunków dosyć szybko.
Pieniądze dają szczęście, tylko jeśli naprawdę ciężko nam związać koniec z końcem i docieramy do punktu, gdzie możemy sobie pozwolić na normalne życie (nie musimy się stresować, że nie starczy nam do pierwszego).
Natomiast po tym punkcie, niezależnie ile kasy zarobimy, nie zrobi to wielkiej różnicy w naszym poczuciu szczęścia.
Osobiście również mam takie doświadczenie, w moim życiu bywały chude i tłuste lata, zarówno w dzieciństwie jak i dorosłości. Nie wpływało to specjalnie na moje samopoczucie w dłuższej perspektywie. Po pierwszym szoku (w te czy we wte) wszystko wracało do normy i mojego bazowego poczucia szczęścia i radości. Oczywiście tak jak wyżej napisałam nie chodzi o sytuacje skrajne, kiedy nie starcza nam na jedzenie czy czynsz.
Bo czymże jest szczęście?
Brakiem stresu? Myślę, że czymś więcej, w mojej definicji szczęście to dobry nastrój przez większość dni w roku.
Jak wiemy na nastrój bardzo wiele rzeczy ma wpływ. Są to czynniki, które zmienić możemy sami, dzień po dniu, pracując nad sobą. Musimy też pamiętać o swoich genach, są osoby, które są optymistami, ekstrawertykami i naturalnie odczuwają więcej radości w swoim życiu.
Potrzebujemy z jednej strony zmian, pracy nad sobą, ale z drugiej również akceptacji, że być może nigdy nie będziemy tacy beztroscy jak nasz partner, czy inna osoba na którą spoglądamy z zawiścią, bo tak niewiele jej potrzeba do szczęścia.
A jak naukowcy badają poczucie szczęścia? Oczywiście kwestionariuszami i testami, np.:
Satisfaction with Life Scale
a tutaj inna skala cała dostępna (po polsku)
jak ocenić nasz wynik? Koniecznie przeczytajcie komentarze autora (jeśli znacie angielski)‼️ Ale żeby nie było tak prosto, jak zwykle w życiu jest coś za coś.
Istnieje ciekawe badanie Leslie Martina, który śledził losy 1200 osób, okazało się, że najbardziej beztroskie i wesołe osoby, podejmują więcej ryzyka i ❗️ umierają wcześniej. Najdłużej żyją zaś osoby, z poukładanym życiem i uwaga ❗️ stresującą pracą, które pracują nawet na emeryturze (ale tylko te, które mają pracę o wyższym statusie społecznym).
Co przeszkadza nam w stałym odczuwaniu szczęścia?
Kiedy ludzie wyobrażają sobie przyszłość, nawet zwykłe wydarzenia jawią się baśniowo cudowne. Niestety, ten błąd poznawczy nie działa w teraźniejszości. Czyli jesteśmy pewni, że kiedy wreszcie: schudniemy, poznamy kogoś, zdobędziemy pracę itd. to wtedy dopiero będzie niesamowicie, ale kiedy osiągamy ten punkt, jest tak samo.
Podobnie, tylko dotyczy to przeszłości. Za moich czasów było inaczej. To niesamowite, bo występuje już u nastolatków: 4 lata temu minecraft był fajniejszy, zupełnie inni ludzie w niego grali, kiedyś często wzdychałam do dobrych, starych czasów, teraz ćwiczę się w tu i teraz (bo wiem, że to złudzenie)
Często musimy coś wybrać. Oto mamy młodą mamę, która decyduje poświęcić się dziecku, potem ma poczucie, że straciła karierę, albo odwrotnie, ktoś poświęca się karierze, ale ma za mało czasu dla rodziny. Oczywiście w poradnikach przeczytamy, że wszystko można pogodzić a w przerwach jeszcze ćwiczyć i gotować wegańsko i wrzucać na instagrama, ale nie zawsze jest to możliwe.
Patrzymy na życie innych i wydaje nam się że oni mają lepiej, lepiej sobie radzą, mniej się kłócą, są lepszymi rodzicami itp. Tylko że, nie mamy wglądu w ich konta, nie wiemy, czy kupili ten nowy samochód w kredycie, nie wiemy ile ujęć powtórzyli, by ta fotka rodzinna tak pięknie wyszła, nie wiemy, czy te dzieci chcą jeść te wegańskie smakołyki.
Ewolucja, system zdobywania zasobów pcha nas naprzód, chcemy więcej i więcej. Nie mamy momentu, żeby usiąść, zatrzymać się i podziwiać widoki. Cieszyć się tym co mamy.
I jeszcze parę, ale muszę kiedyś skończyć pisać ten artykuł, tutaj macie więcej na ten temat.
poniższe akapity na podstawie: Existential Positive Psychology (PP 2.0) and the New Science of Flourishing Through Suffering, Paul Wong, 2020.
Ciekawy artykuł znalazłam odnośnie zmian jakie w psychologii pozytywnej dokonała pandemia COVID-19. Autor i badacz Paul Wong wyjaśnia, że tradycyjna psychologia pozytywna (PP) nie sprawdziła się za bardzo w naszej obecnej sytuacji.
Okazuje się, że nie ważne jak bardzo gonimy za szczęściem i jak bardzo staramy się utrzymać pozytywny nastrój to jesteśmy jednak zależni od tego co wokół nas.
Boimy się o nasze zdrowie, finanse, niepewną przyszłość, nic dziwnego że widzimy wzrastające poczucie samotności (co również fatalnie na nas wpływa) skoro jesteśmy zachęcani a czasami zmuszeni do izolowania się. Już niektórzy naukowcy zauważają poważne szkody w rozwoju młodych osób, które wychowują się w tym czasie.
Natomiast egzystencjalna psychologia pozytywna powstawała w trudnych warunkach wojny i różnych przeciwieństw losu. Idealnie nadaje się więc do naszych czasów. Faktycznie ludzie zaczynają widzieć, to co zarówno w tym podejściu, a także w DBT czy ACT wiemy od dawna:
czy tego chcemy czy nie, nie ważne jak się staramy w życiu istnieje także CIERPIENIE. Życie jest stałą walką, by pokonać przeciwności losu w niepewnym i niebezpiecznym świecie. Jedyne co możemy zrobić to zaakceptować cierpienie i przekuć je dla naszej korzyści w coś dobrego.
Mamy wiele badań które pokazują że ciemna strona naszego życia jest konieczna by osiągnąć jego pełnię. W każdym równaniu po jednej stronie mamy szczęście, radość, zadowolenie, ale po drugiej stronie, cierpienie i ból zarówno na poziomie makro (wojny, pandemie) jak i mikro (własne ograniczenia, traumy, bolesne emocje).
Autor wymienia najważniejsze obszary w tej nowej psychologii pozytywnej czyli PP 2.0
Cóż wd niektórych badań poczucie szczęścia jest dziedziczne i geny odpowiadają wręcz za połowę szczęścia. W dużych (5000 bliźniąt) norweskich badaniach wyszło trochę mniej: 38% dziedzicznego szczęścia. Podsumowując wiele różnych badań można założyć, że:
Mimo to nie jest to stabilne w czasie, tylko 30% wariancji utrzymuje się przez dłuższy okres, oznacza to więc, że możemy i warto pracować nad swoją osobowością, by zwiększyć swój dobrostan.
Najczęściej z poczuciem szczęścia wiąże się: ekstrawertyzm, a więc drodzy introwertycy warto zachowywać się inaczej! To zresztą już sam Carl Gustav Jung (który wymyślił pojęcia intro i ekstrawersji) w Typach Psychologicznych (jedna z lepszych książek psychologicznych) pisał, że celem introwertyka jest rozwój ekstrawersji.
Jeżeli poważnie podchodzicie do szczęścia na pewno jest kilka książek które warto przeczytać. Zacznę od absolutnego obowiązku, czyli Księgi Radości, Desmond Tutu, Dalajlama, Douglas Carlton Abrams, jeśli macie możliwość posłuchajcie anglojęzycznego audiobooka bo jest naprawdę cudowny.
No niestety, jeśli chcecie czuć szczęście to samo się nie zrobi, trzeba ruszyć tyłek i popracować nad tym 🙂
Fajną też książką jest „Pułapka Szczęścia” absolutnie niezawodnego Russa Harrisa wydana przez, UWAGA, studio astropsychologii 😁 co on tam pisze? Między innymi o tym jakie bzdety wciska nam nasza kultura ucząc nas mitów na temat szczęścia, które nas tak naprawdę unieszczęśliwiają:
Tak jak każde mity (zarówno te o emocjach, czy relacjach) są nieprawdziwe oraz toksyczne, bo sprawiają, że mamy nierealistyczne oczekiwania wobec świata i samych siebie.
To zupełnie nie trzyma się kupy, co 10 osoba podejmuje w którymś momencie swoje życia próbę samobójczą! Jeden na 5 będzie cierpiał z powodu depresji! 30% masz „szansy” że zapadniesz na zaburzenie psychiczne.
Raczej więcej bo z nowej metaanalizy badań zdiagnozowane zab psychiczne ma aż 38% osób w UE, Wittchen, Jacobi, 2005. A gdzie normalne doświadczenia ludzkie, które potrafią nas tak przybić, że by podnieść się z łóżka potrzebowaliśmy holownika? Śmierć, samotność, rozwód, problemy z dziećmi, problemy związkowe, rozstania, przemoc, izolacja społeczna, stygmatyzacja, złe decyzje.
W naszej kulturze cierpienie psychiczne uważa się za coś nienormalnego (podobnie jak emocje, czy wrażliwość). A więc kiedy mamy mega doła, jeszcze sobie dowalamy, że to na bank nasza wina, bo przecież wszyscy są tacy szczęśliwi na facebooku i instagramie i w filmach…
Pomaga nam tutaj podejście ACT, które mówi że nasz własny umysł jest sprytną pułapką która ładuje nas na tą minę. To ewolucyjnie ma sens, jeśli przypomnimy sobie o tym, że szczęśliwi żyją krócej. Często powtarzam (pewnie za kimś mądrzejszym, ale nie pamiętam kto to) że twój umysł ma w nosie twoje szczęście, on chce żebyś przeżył.
to jedna z lepszych porad. Cierpisz, no i co? Po prostu zacznij myśleć pozytywnie, albo zrób sobie tapetę z afirmacji. Nie działa? No to naprawdę jesteś jakiś dziwny. Niektórzy to już totalnie odlecieli i postulują by wyeliminować same emocje. Cóż, gdyby nie emocje to byśmy rano z łóżka nie wstali, emocje motywują nas do działania. To zakochanie sprawia że stroimy się godzinami przed pierwszą randką, a potem dążymy do spędzania czasu z ta osobą i budujemy więź i intymność. Bez tej emocji to nie wiem? może byśmy uprawiali sam seks (zakładając że pożądanie nie jest emocją tylko instynktem, a wcale tego nie wiadomo) a potem odlatywali jak jakieś cząsteczki unosili się bez składu i ładu? Brrr
Jednak związek to nie tylko miłość, pożądanie, fascynacja i intymność. To też wystawienie się na zranienie i bycie zranionym, złamane serce, tęsknota która wyrywa niektórym flaki, strach przed porzuceniem. Każda cenna rzecz w życiu ma zarówno jasną jak i ciemną stronę.
Mamy dużo mniejszą kontrolę nad doznaniami wewnętrznymi niż nam się wydaje, choć mamy kontrolę nad zachowaniem. Natomiast większość poradników mówi o kontrolowaniu uczuć i „myśli negatywnych” nie wspomnę o traktowaniu dzieci którym mówi się: idź do swojego pokoju i wróć jak się uspokoisz, albo jeszcze gorzej.
Wierzymy więc że jest jakieś pokrętło którym możemy swobodnie zmieniać swoje emocje, albo wyłączać myślenie. Potem mamy takie efekty jak uzależnienie od leków, czy narkotyków. Bo wtedy faktycznie daje się to zrobić (na jakiś czas).
Jak się dowiedziałam z tej książki Neurolog Richard Davidson stworzył swoją teorią szczęścia. Dzięki badaniom wykorzystującym neuroobrazowanie znalazł 4 obwody neuronalne, które mają wpływ na szczęście.
zdolność do utrzymywania pozytywnych stanów umysłu, optymizm; kiedy potrafimy cieszyć się dobrymi rzeczami w naszym życiu, nawet drobnymi i przelotnymi, widzimy dobro w innych ludziach. Są to zdolności do wyćwiczenia, kiedy cierpimy z powodu dysregulacji emocji.
odporność, rezyliencja, resilience: zdolność do regeneracji po negatywnych przeżyciach; jak szybko potrafimy dojść do siebie. Odwrotnie jest u osób z dysregulacją emocji, czy wręcz borderline. Te osoby mają chronicznie podwyższone napięcie (4/10) oraz długo dochodzą do siebie (badania np.: Bohus, Ebner-Priemer, Linehan).
zdolność do skupiania uwagi i kontrolowania swobodnego biegu myśli. Okazuje się, że najbardziej jesteśmy szczęśliwi, kiedy robimy coś w skupieniu.
nasza zdolność do hojności, generosity: tony badań pokazuje, że altruizm, robienie rzeczy dla innych daje nam dobre emocje, działa nawet antydepresyjnie.
“A human mind is a wandering mind, and a wandering mind is an unhappy mind” czyli:
twierdzi 2 harvardzkich psychologów: Matthew A. Killingsworth and Daniel T. Gilbert.
„Umysł człowieka jest umysłem wędrującym, a wędrujący umysł to umysł nieszczęśliwy”
W 2010 roku aplikacja do śledzenia nastroju, którą stworzyli, by przeprowadzić badania liczyła około 5tys użytkowników z 83 krajów w wieku 18-88. Były tam podane z góry określone aktywności oraz pytanie o aktualny nastrój i wędrowanie umysłu.
Okazuje się, że praktycznie połowę naszego czasu spędzamy na myśleniu o czymś innym niż tym co aktualnie robimy. Dzieje się to podczas każdej aktywności prócz seksu (no właśnie dodatkowy powód by go uprawiać).
Nie wpływa to dobrze na nasz dobrostan. Jesteśmy mniej szczęśliwi, kiedy odlatujemy nie wiadomo gdzie. Niezależnie od tego czy jest to myślenie o przyjemnych rzeczach (42,5%) czy neutralnych (31%) negatywnych (26,5%) w każdej sytuacji i przy każdej, nawet nieprzyjemnej aktywności – lepiej nam kiedy się na niej skupiamy.
Najwięcej szczęścia daje nam:
najmniej szczęśliwi jesteśmy podczas:
Jeśli chcecie dołączyć do badań tutaj apka.
Nie mogę się nie zgodzić z Davidsonem, też uważam, że naszą odpowiedzialnością jest ćwiczenie naszego umysłu. Na szczęście jest neuroplastyczny i faktycznie mamy na niego wpływ. Jeśli będziemy regularnie i wytrwale ćwiczyć będą tego efekty! Jeśli będziemy siedzieć i nic nie robić, albo jeszcze się wkręcać i nakręcać, myśleć o przyszłości czy przeszłości – będziemy się źle czuć. Tak to jest i naprawdę nic wam nie poradzę, gdybym mogła to bym zupełnie inaczej zaprojektowała nasze mózgi 😉
⇒ filmik Davidsona na youtubie (ang)
Z badań Davidsona wynika, że około 6/7 tysięcy godzin trzeba, by stać się bardziej odpornym (resilience) natomiast tylko 7 godzin praktyki miłującej dobroci, a dokładnie 30 minut dziennie przez 2 tygodnie powoduje (nawet u osób, które wcześniej nie ćwiczyły) mieć bardziej pozytywne spojrzenie oraz więcej pozytywnych zachowań społecznych.
Podsumowując mamy przechlapane i jeśli nie zaczniemy ćwiczyć naszego umysłu w uważności oraz uprawiać seksu -hahahah, żarcik to będziemy nieszczęśliwi.
A poważnie jedynie medytowanie i skupianie się na bieżącej chwili a także rozwijanie współczucia dla siebie i innych wyprowadzi nas z tej współczesnej matni.
Poza tym widzimy wyraźnie, że najbardziej uważne a co za tym idzie szczęśliwe są chwile z innymi ludźmi (seks i rozmowy).
Czyli dzień jak codzień- do medytacji i relacji marsz 😉
a dla tych co nie potrafią za bardzo być szczęśliwi- lektura OBOWIĄZKOWA
źródła ułożone bez składu i ładu:
Raport Światowy Szczęścia: Absolutnie fascynujący raport jak poczucie szczęścia wpływa nie tylko na nas, ale wręcz na otaczający nas świat, w tym na to jak głosujemy a także na preferencje wyborcze. Jest też sporo o uzależnieniach i o tym jak nasze życie online wiąże sie z poczuciem nieszczęścia. Są również dane dotyczące naszego kraju. Niezależnie jednak od statystyk przecież wiemy, że każdy z nas tak bardzo pragnie szczęścia.
jak zniekształcamy rzeczywistość
ciekawy tekst Daniela Gilberta o szczęściu rzecz jasna!
Killingsworth, M. A., & Gilbert, D. T. (2010). A Wandering Mind Is an Unhappy Mind. Science, 330(6006), 932–932. doi:10.1126/science.1192439
Argyle, M. (1999). Causes and correlates of happiness. In D. Kahneman, E. Diener, & N. Schwarz (Eds.), Well-being: The foundations of hedonic psychology (p. 353–373). Russell Sage Foundation.
Pavot, William & Diener, Ed. (1993). Review of the Satisfaction With Life Scale. Psychological Assessment – PSYCHOL ASSESSMENT. 5. 164-172. 10.1037/1040-3590.5.2.164.
Ryan, Richard & Deci, Edward. (2001). On Happiness and Human Potentials: A Review of Research on Hedonic and Eudaimonic Well-Being. Annual review of psychology. 52. 141-66.
Sato, W., Kochiyama, T., Uono, S. et al. The structural neural substrate of subjective happiness. Sci Rep 5, 16891 (2015). https://doi.org/10.1038/srep1689110.1146/annurev.psych.52.1.141.
Brickman, P., Coates, D., & Janoff-Bulman, R. (1978). Lottery winners and accident vic- tims: Is happiness relative? Journal of Personality and Social Psychology, 36, 917–927.
Demir, M., & Davidson, I. (2012). Toward a Better Understanding of the Relationship Between Friendship and Happiness: Perceived Responses to Capitalization Attempts, Feelings of Mattering, and Satisfaction of Basic Psychological Needs in Same-Sex Best Friendships as Predictors of Happiness. Journal of Happiness Studies, 14(2), 525–550. doi:10.1007/s10902-012-9341-7
Ekman, P., Davidson, R. J., Ricard, M., & Alan Wallace, B. (2005). Buddhist and Psychological Perspectives on Emotions and Well-Being. Current Directions in Psychological Science, 14(2), 59–63. doi:10.1111/j.0963-7214.2005.00335.x
Frey, B. S., & Stutzer, A. (2002). What Can Economists Learn from Happiness Research? Journal of Economic Literature, 40(2), 402–435. doi:10.1257/002205102320161320
Ryan, Richard & Deci, Edward. (2001). On Happiness and Human Potentials: A Review of Research on Hedonic and Eudaimonic Well-Being. Annual review of psychology. 52. 141-66. 10.1146/annurev.psych.52.1.141.
Urry, H. L., Nitschke, J. B., Dolski, I., Jackson, D. C., Dalton, K. M., Mueller, C. J., … Davidson, R. J. (2004). Making a Life Worth Living. Psychological Science, 15(6), 367–372. doi:10.1111/j.0956-7976.2004.00686.x
Kawamichi, H., Sugawara, S. K., Hamano, Y. H., Makita, K., Matsunaga, M., Tanabe, H. C., Ogino, Y., Saito, S., & Sadato, N. (2016). Being in a Romantic Relationship Is Associated with Reduced Gray Matter Density in Striatum and Increased Subjective Happiness. Frontiers in psychology, 7, 1763. https://doi.org/10.3389/fpsyg.2016.01763
Helliwell, John F., Richard Layard, Jeffrey Sachs, and Jan-Emmanuel De Neve, eds. 2020. World Happiness Report 2020. New York: Sustainable Development Solutions Network
Wong, P. T. P., Mayer, C.-H., & Bowers, V. L. (2020). Existential Positive Psychology (PP 2.0) and the New Science of Flourishing Through Suffering . Frontiers. http://www.drpaulwong.com/existential-positive-psychology-pp-2-0-and-the-new-science-of-flourishing-through-suffering/
Wittchen HU, Jacobi F. Size and burden of mental disorders in Europe–a critical review and appraisal of 27 studies. Eur Neuropsychopharmacol. 2005
różne artykuły na temat szczęścia