Zapisz się do newslettera
Wpisz swój adres e-mail poniżej i zapisz się do naszego newslettera
Wpisz swój adres e-mail poniżej i zapisz się do naszego newslettera
Kiedyś pisałam o tym, że jeśli związek nie jest efektywny dla Ciebie, jeśli uczucie miłości do tej osoby jest nieuzasadnione, to naprawdę nie musisz, a nawet nie powinnaś* być z tą osobą.
Jednak co, jeśli chcemy z tą osobą (mimo jej problemów) być? Pragniemy pomóc? Ma wiele fajnych cech i jest nam często bardzo dobrze ze sobą?
To artykuł, który napisałam dla osób, które pozostają w związku romantycznym z osobą, cierpiącą z powodu zaburzenia osobowości z pogranicza. By napisać taki artykuł, musiałam dokonać kilku założeń, mianowicie wybrana przez ciebie osoba:
Musicie pamiętać, że opisy na forach, bohaterowie filmów dotyczące diabelnych ex to niekoniecznie osoby z borderline. Osoba z BPD bardzo chce się zmienić.
To nie ja siedzę i to wymyślam, to dane naukowe mówiące o tym ile wśród szukających pomocy jest właśnie z tym zaburzeniem. To jedyne egodystoniczne zaburzenie osobowości, zresztą przeczytajcie co mówi na ten temat ekspert, Peter Tyrer.
Sprawa komplikuje się, jeśli osoba ma również zaburzenie narcystyczne czy antyspołeczne o psychopatach nawet nie wspominając.
Tylko kiedy jesteśmy z tą osobą, przecież nie weźmiemy SCIDA i nie zrobimy diagnozy, zresztą taka diagnoza i tak byłaby do śmieci (nie możemy diagnozować swoich bliskich).
Zresztą, tak naprawdę nie ma znaczenia jakie szczegóły, czy nawet zaburzenia zagrzebane są w osobowości, istotne jest zachowanie. Dlatego kolejne, dużo ważniejsze założenie:
Nie twierdzę, że pracować nad sobą można wyłącznie na terapii, ale to jednak dużo ułatwia. Po pierwsze musimy conajmniej godzinę tygodniowo zatrzymać się, zastanowić nad sobą i swoim zachowaniem. Jeśli trafimy na dobrą terapię to nauczymy się lepiej regulować swoje emocje i komunikować swoje potrzeby (a to recepta dobrej relacji).
Zdarzają się jednak osoby, które same, w pocie czoła ślęczą w internetach czy książkach i uczą się nowych zachowań (z sukcesem!).
No i dlatego przechodzimy płynnie do 3 warunku, najważniejszego:
Nawet najlepsza terapia nic nie da, jeśli tak zwany pacjent przychodzi by mówić tylko o tym jak dobrze sobie radzi. Albo chce mówić tylko jak druga osoba w związku sobie nie radzi i niszczy swoim zachowaniem relację.
Musimy widzieć jakąś przestrzeń do kompromisu, przestrzeń do wysłuchania nas i wzięcia pod uwagę. Mniejsza, jeśli to na początku jest tylko 5% ważne kiedy widzimy jak rośnie, z miesiąca na miesiąc. W miarę budowania poczucia bezpieczeństwa i więzi to powinno się zmieniać i stawać się łatwiejsze.
Dopiero jeśli powyższe zasady są spełnione możemy przejść do konkretów.
Najpierw uświadom sobie, że ta osoba jest chora.
Możemy do rana dyskutować o tym, czy BPD to choroba, według prawa nie jest to choroba, według medycyny, czy nauki również (tylko zaburzenie). Ciekawe, że zaburzenia afektywne dwubiegunowe chorobą są, a przecież to borderline bardziej obciąża życie osoby tym dotkniętym.
Nazwa nazwą, faktem jest, że (tak jak w chorobie):
Osoba z borderline nie jest winna, a jednak to ona musi dokonać, bardzo trudnych zmian, żeby móc normalnie żyć. Więc dla potrzeb waszej relacji możemy założyć, że dopóki nie wyzdrowieje jest chora.
Pierwsze pytanie na które musisz sobie odpowiedzieć brutalnie szczerze:
Czy na pewno chcesz być z tą osobą? Naprawdę masz prawo nie chcieć. Na pewno lepiej rozstać się od razu, niż czekać aż osoba się przywiąże i złamać jej serce.
Nie licz na to, że się szybko zmieni (to zdarza się rzadko). Zmiana wymaga czasu, nie kilku tygodni, czy kilku miesięcy, mówimy o latach, na początek około dwóch (tyle średnio trwa terapia DBT– terapia która jest oparta na dowodach naukowych).
Mnóstwo razy przekonuję wszystkich dookoła, że nie ma różnicy między cierpieniem spowodowanym trudnościami psychicznymi, a tymi fizycznymi (zresztą sam podział jest sztuczny) ale to rozróżnienie jest bardzo mocno zakorzenione w naszej kulturze. Tak mocno, że sama muszę sobie czasami przypominać, dlatego przypominam i wam:
Ból to ból, nie ważne jaki i nieważne skąd się bierze: BOLI TAK SAMO.
tutaj rysunek poglądowy jakby to było gdybyśmy traktowali choroby fizyczne tak jak traktujemy te psychiczne:
Wyobraź sobie, że zakochałaś się w osobie która po wypadku (samochód na przejściu dla pieszych) chodzi o kulach i rehabilitacja potrwa kilka lat.
No dobrze, to co mam robić?
Pierwszym i najważniejszym sposobem jest uprawomocnienie. Powiedzenie drugiej osobie, że to co czuje jest:
Czasami wydaje nam się, że jak damy komuś przestrzeń na emocje to będzie gorzej. Jest dokładnie odwrotnie. Emocje mają funkcje komunikacyjną.
Jeśli czekam na infolinii od 2 godzin po czym znowu mnie przełączają i skarżę się na to, to pragnę by ktoś powiedział: hej, jasne, rozumiem cię, a nie że przesadzam i o co w ogóle mi chodzi- to jest jak dolewanie benzyny do ognia. Nikt nie chce się czuć jak: nienormalny, histeryk, upierdliwiec który się czepia.
Oczywiście zdarza się, że ludzie wzmacniają swoje emocje, nakręcają się, ale to też często wynika z pragnienia bycia usłyszaną i wysłuchaną. Zresztą spróbujcie sami, następnym razem, kiedy ktoś będzie okazywał jakieś emocje przy was najpierw spróbujcie zrozumieć a potem wyraźcie to zrozumienie.
Zaburzenie osobowości borderline można zdefiniować jako fobię emocji. Po pierwsze moje emocje są silne, porywają mnie gdzie chcą i nawet nie wiem do końca co robię pod ich wpływem, a więc boję się ich. Jednak jest 2 ważny aspekt, moje emocje były przez całe moje życie wyśmiewane, ignorowane, a więc wstydzę się swoich emocji. Tak właśnie powstają emocje z powodu emocji – meta emocje – które są jak kula śniegowa (stają się nie do opanowania).
Tak samo jak zachowania problemowe (uzależnienia, samouszkodzenia itp) bo zrobię wszystko, by swoje emocje kontrolować- unikać ich- znieczulać (nawet jeśli to dla mnie szkodliwe).
Jesteś moim partnerem wychodzisz na kawalerski.
Czuję zazdrość i lęk przed porzuceniem ale nie powiem ci tego, bo to przecież straszny wstyd.
Jak ja mogę w ogóle tak czuć skoro jesteś mi wierny i mam do ciebie zaufanie. No owszem mogę bo emocje w nosie mają nasze racjonalne argumenty.
W idealnej sytuacji wiedziałabym już dużo wcześniej (samoświadomość i samoakceptacja) że odczuję takie emocje. Powiedziałabym ci o tym, a ty wysłuchałbyś mnie i powiedział: wcale nie dziwię się, że tak się czujesz, ja też jestem zazdrosny, kiedy wychodzisz z dziewczynami potańczyć. Czy mogę coś zrobić dla ciebie? Wtedy ja mogłabym się zastanowić co byłoby pomocne dla mnie, np.:
Być może ktoś z was pomyślał – hola, hola, pisać co godzinę? to już przegięcie.
W związku o którym mowa powyżej jest przestrzeń na szczere mówienie o sobie, dlatego mój partner wie jakie ciężkie miałam dzieciństwo i skąd wynika mój lęk.
Wie, że ja boję się, że on już nigdy nie wróci, że kiedy znika z pola mojego widzenia często czuję się jak małe dziecko które zgubiło się w galerii handlowej podczas wyprzedaży.
Wie że tak naprawdę to chciałabym żeby w ogóle nie szedł na tą imprezę; że kiedyś awanturowałabym się o to, albo obraziła na wiele dni.
Wie że dla mnie to będzie wielki wysiłek wyregulować te emocje, szanuje ten wysiłek i wspiera mnie w nim.
Więc owszem, jeśli chcecie by taki związek zadziałał potrzebne są poświęcenia i kompromisy, z drugiej strony czy to nie jest konieczne w każdym związku?
Ja uczę się żyć z tym lękiem, uczę się regulować te trudne emocje, ale mam twoją pomoc, wspierasz mnie, wychodzisz mi na przeciw żebyśmy mogli spotkać się wpół drogi. Na kolejnym kawalerskim będziesz dzwonić co 3 godziny, w końcu w ogóle – mój lęk zacznie się wygaszać. Zapanuje spokój.
Nowe wskazania dotyczące terapii par pokazują (tu cała lista) że jeśli odczuwacie stres związkowy (niezależnie od etapu związku) to warto skorzystać z pomocy. Nauczyć się zdrowych zachowań i komunikacji zanim nie będzie już co zbierać, bo przez trudną przeszłość rozwalicie swoją teraźniejszość.
Czy masz pewność, że w twoim domu relacje przebiegały wzorowo? czy chcesz mieć związek podobny do swoich rodziców?
Myślę, że jeśli twój partner/partnerka mają zaburzenie borderline i macie trudności to wystarczający powód by skorzystać z pomocy.
Tak, pamiętam, nie zajmuję się terapią systemową rodzin, za to koncepcja pacjenta identyfikowanego jest bliska mojemu sercu. Czyli mamy rodzinę, która “mianuje” jednego członka rodziny “chorym”, trochę jak na tym filmie:
To jednak śmiech przez łzy, nader często przychodzą do nas osoby, które żyją w bardzo trudnym środowisku rodzinnym, ale tylko one są uważane za “nienormalne z którymi trzeba coś zrobić”.
Niestety często podobnie dzieje się w związkach. Osoba z BPD na wejściu jest winna. Cóż, jeśli chcecie mieć fajny związek musicie uznać, że związek to po 50% od każdego.
(uwaga to nie dotyczy związków przemocowych! absolutnie nie chcę relatywizować przemocy, czy wręcz obwiniać ofiary).
Często zauważam, że nasze relacje odtwarzają te z domu rodzinnego. Tak jakbyśmy zwracali uwagę tylko na osoby które pasują do naszego schematu.
Jak pisze Bogdan Wojciszke w „Psychologia miłości. Intymność – Namiętność – Zobowiązanie” (zdecydowanie polecam książkę):
„Częste przyjmowanie punktu widzenia partnera możliwe jest dzięki gotowości do uznawania perspektywy własnej nie za jedynie słuszną i obowiązującą, lecz za jeden z możliwych punktów widzenia. Pomniejsza to egocentryzm (koncentrację na sobie i własnym sposobie rozumienia świata), a sprzyja tolerancji wobec cudzej odmienności. Poglądy partnera, które są sprzeczne z naszymi, przestają być niewłaściwe, bezsensowne czy głupie, stają się tylko po prostu inne.
Z jednej strony prowadzi to do trafniejszego rozpoznania myśli, pragnień i uczuć partnera, a więc lepszego zrozumienia, co się z nim faktycznie dzieje. Dzięki temu nasze działania mające na celu poprawienie sytuacji partnera mogą być skuteczne i rzeczywiście mu pomagać. Przestajemy uszczęśliwiać partnera na siłę czy urabiać go na własne kopyto, a zyskujemy szansę uwzględnienia tego, co według niego jest szczęściem. Świadomość względnego charakteru własnych racji i dopuszczenie możliwości, że partner także ma swoje racje, prowadzi to do osłabienia konfliktów i zmniejszenia ich liczby, a przy tym nasila skłonność do kompromisu przy rozwiązywaniu konfliktów już zaistniałych.”
Tak naprawdę wszystko o czym pisze dotyczy dowolnej pary, choć oczywiście jeśli zwiążemy się z kimś tak wrażliwym nasza uważność i troska musi być większa. Jeśli mam wymienić typowe problemy par gdzie jedna osoba jest wrażliwa na odrzucenie, przychodzą mi do głowy takie sytuacje:
Porozmawiajcie wcześniej o wyjeździe i ustalcie kontakty, bądźcie do bólu konkretni, na przykład:
Negocjujcie warunki, ale pamiętajcie, że najlepiej będzie jeśli spotkacie się wpół drogi.
Jeśli dla drugiej osoby tytanicznym wysiłkiem będzie wytrzymać 2 kontakty dziennie, ale jakoś ewentualnie da radę- to jest właśnie odpowiednie rozwiązanie. Natomiast, jeśli osoba odchodzi od zmysłów, co godzinę, to wtedy pewnie częściej trzeba się kontaktować.
Bądźcie uczciwi wobec samych siebie i siebie nawzajem. Zwykle nie chodzi o to, żeby spełnić te potrzeby na 100%, bo wtedy nie ma miejsca na kompromis. Poza tym potrzebny jest rozwój, żeby osoba sama mogła regulować swoje emocje, a nie za każdym razem polegała na partnerze. Propozycje tego typu pracy dla pary opisywałam tutaj.
Dokładnie tak samo jak wyżej. Szczera rozmowa to podstawa. Ustalenie konkretnych zasad które powoli będą zwiększać poziom trudności.
Niestety często jest tak, że jedna osoba ma przyjaciół a ta druga nie bardzo :/ całe swoje życie społeczne opiera tylko na tobie. To rzecz jasna również jest do pracy. Motywuj do spotykania się ze znajomymi, do poznawania nowych ludzi, do zajęć dodatkowych – spotykajcie się w tym samym czasie – to powinno złagodzić trudne emocje.
Jeśli jesteśmy ofiarą czyjejś złości powinniśmy się jak najszybciej usunąć z linii strzału.
Czy gdyby ktoś bił cię po twarzy to stałabyś i dawała się bić? mam nadzieję że uciekłabyś czym prędzej. Podobnie tutaj.
NIE JEST PRAWDĄ ŻE WYRZUCENIE ZŁOŚCI JĄ ZMNIEJSZA
Jak pisała Kinga w innym artykule: Jak się okazuje wyładowanie gniewu, złości, wcale nie powoduje zmniejszenia nasilenia tych emocji, wręcz przeciwnie próbując je rozładować krzycząc w poduszkę czy waląc w ścianę w rzeczywistości sprawiamy, że przybierają one na sile (Koole, 2009).
Na złość pomaga natomiast współczucie, a dzięki np. takiej medytacji możemy nauczyć się same współczucie wywoływać.
A więc:
Najtrudniej pracować nad czymś czego nie ma. Skąd masz wiedzieć że coś potrzebuje, jeśli ci nie powie?
Pary, które znam często mają ten problem, że albo się kłócą, albo chodzą na paluszkach bo właśnie jest spokój i boją się cokolwiek mówić, by spokoju nie zburzyć. To niestety zaklęty krąg: przez chodzenie na paluszkach sprawy się gromadzą i w końcu wybuchają wam w twarz. Co możecie zrobić?
Umówcie się na jeden szczery komunikat dziennie. To może być prośba, odmowa, albo wyrażenie emocji/opinii. Jeśli to zbyt trudne, niech będzie na początku w formie pisanej wiadomości. Możecie zacząć od drobiazgów i z czasem zwiększać kaliber poruszanych spraw, a także zacząć mówić to twarzą w twarz:
Inny częsty problem to nieumiejętność odmawiania Jeśli nie potrafisz odmawiać, możecie się umówić, że na końcu każdej prośby druga osoba będzie dodawać: ale możesz odmówić, nie obrażę się na ciebie.
(do wyrażania potrzeb najlepszy jest schemat komunikatu DEAR MAN)
Niestety nie przewidzę wszystkich zachowań, kombinacji czynników czy wyzwalaczy z jakimi się borykacie. Wiem jednak, że jeśli będziecie ze sobą rozmawiać to możecie znaleźć kompromisowe rozwiązania na każdą trudność.
Niezależnie od tego, czy rozmawiacie o obowiązkach, pieniądzach, seksie, czy ilościach telefonów, musicie traktować swoje potrzeby na równi, nie ma tu lepszych, czy gorszych, to bardzo ważne!
Pogarda i krytyka to dwa z czterech zidentyfikowanych przez Gottmana zwiastunów rozwodu.
Kiedy zdarzy się, że relacja jest udana, bezpieczna i stabilna;
kiedy osoba z borderline ma szansę się zmieniać, pracować nad sobą i mieć w tym wsparcie.
Wtedy zdarzyć się może, że rany zadane w dzieciństwie zaczną się leczyć, zabliźniać. Może być tak, że relacja będzie lecząca dla tej osoby.
Dlatego uważam że warto, poza tym jak słusznie zauważa King:
Rozumiem ten cytat tak, że miłości nie da się kontrolować, ale też, że jest czymś niezwykle cennym i rzadkim o co musimy dbać.
a tutaj jeszcze kilka książek, które mogą pomóc:
BORDERLINE Życie na krawędzi, Daniel J. Fox
Partnerstwo bliskości. Jak teoria więzi pomoże ci stworzyć szczęśliwy związek, Rachel Heller Amir Levine
BORDERLINE Jak żyć z osobą o skrajnych emocjach, Paul T. Mason , Randi Kreger
Siedem zasad udanego małżeństwa (nie dotyczy tylko małżeństw!), John M Gottman Silver Nan
Często, kiedy mówię/piszę takie porady – pojawiają się takie komentarze. Dlatego wróć proszę do początku artykułu, gdzie wyjaśniam że piszę tutaj o sytuacji, kiedy obydwie strony związku chcą nad sobą pracować i to robią.
Jeśli tak nie jest to zastanów się dlaczego jesteś z tą osobą?
Naprawdę nie musisz z nią być.
Jeśli ktoś nie chce nad sobą pracować, nie widzi swoich błędów to nie mam żadnych porad ani pomysłów.
Nie można nikogo zmusić do miłości, nie można nikogo zmusić do zmiany.
Możesz jedynie zadbać o siebie i masz 4 opcje.
*uznałam, że skoro zawsze pisze się w formie męskiej (właściwie dlaczego?) i w dodatku 70% naszych czytelników to czytelniczki to równie dobrze mogę używać rodzaju żeńskiego lub stosować obydwie formy zamiennie.
halo! halo! jeśli lubisz nas czytać to koniecznie: